Pomysł na Kazachstan zrodził się stosunkowo niedawno. W moje ręce wpadło kilka relacji z tego kraju i momentalnie zapragnęłam tam pojechać. Było to dla nas miejsce zupełnie nowe, nieodkryte i nie do końca wiedzieliśmy czego się spodziewać. I dobrze… bo dzięki temu zapamiętamy tę podróż do końca życia, jako zupełnie nowe doświadczenie. Kazachstan jest piękny, gościnny, uśmiechnięty i bezpieczny (!). Zachwyca przede wszystkim naturą i myślę, że większość osób nie zdaje sobie nawet sprawy jakie cuda tam na nas czekają. Dlatego też dzisiaj przygotowałam dla Was przewodnik i praktyczne porady dotyczące wyjazdu do Kazachstanu.

Braliście kiedyś pod uwagę podróż na wschód? My też nie, ale po Kazachstanie chcemy więcej!

CO WARTO WIEDZIEĆ PRZED WYLOTEM DO KAZACHSTANU?

  • Jeżeli przyjeżdżamy tu w celach turystycznych, to nie potrzebujemy wizy. Po przylocie musimy tylko wypełnić mały druczek i to wszystko. Pamiętajcie jednak, żeby ten druk zachować na wyjazd – to bardzo ważne!
  • Jeżeli chcemy jeździć po Kazachstanie samochodem potrzebujemy międzynarodowe prawo jazdy zgodne z Konwencją Wiedeńską. My na kilka dni przed wyjazdem musieliśmy stanąć na głowie, żeby szybko je wyrobić, a na miejscu okazało się, że nikt tego nie sprawdzał. Jednak przezorny zawsze ubezpieczony – lepiej je mieć.
  • Nikt tu nie mówi po angielsku (a jeśli już to bardzo słabo i tylko w mieście). Zatem zamiast tracić czas na mówienie nawet prostych słów po angielsku lepiej mówić po… Polsku (no chyba, że umiecie rosyjski, to macie znaczną przewagę ^^). Mówiąc po Polsku dogadamy się bez problemu!
  • Kazachstan jest bezpieczny. Nie wiem skąd wzięło się przekonanie, że to niebezpieczny kraj. Wszyscy są tu niesamowicie mili, uprzejmi i pomocni.
  • Trzeba mieć przy sobie gotówkę. O ile może uda nam się zapłacić kartą w dużym mieście, to za miastem nie ujrzymy nawet bankomatu!
  • Internet jest tylko w dużych miastach. Kombinowaliśmy jak mogliśmy, kupiliśmy dwie karty, ale niestety poza Ałmatami zasięg ograniczał się tylko do wysłania wiadomości na WhatsApp. Możemy zapomnieć o przeglądaniu internetu czy dodawaniu Insta Stories :) Gdzie kupić lokalną kartę sim? Na pewno nie na lotnisku! Polecam Wam kartę Beeline, którą kupicie w autoryzowanym salonie na ulicy Zhybek-Zholy Street 98. Za około 30 zł będziecie mieć solidny pakiet internetu (do korzystania głównie w Ałmatach).

BILETY LOTNICZE

Zacznę od tego, że Kazachstan jest ogromny! Najwięcej lotów znajdziemy do Astany, jednak my na nasza bazę wypadową wybraliśmy miasto Ałmaty. Uważa się, że południowo-wschodnia część tego kraju oferuje najpiękniejsze miejsca, więc wybór był dla nas oczywisty. Czym dolecimy do byłej stolicy Kazachstanu? Opcji jest kilka: Aeroflot, Ukrainian Airlines (najtańsze opcje) lub Turkish Airlines. Można też poszukać sobie różnych lotniczych kombinacji z przesiadkami na takich stronach jak Momondo czy Skyscanner. My zdecydowaliśmy się na Turkish Airlines z Berlina (z przesiadką w Stambule). Za bilet w dwie strony, z bagażem zapłaciliśmy 1700 zł od osoby. Dla przykładu Aeroflot miał bilety po 1300 zł ale podroż była dłuższa no i ja jakoś nie ufam tym liniom lotniczym.

TRANSPORT / SAMOCHÓD I PALIWO

W Kazachstanie popularną opcją transportu jest autostop. Znam kilka osób, które podróżowały właśnie w taki sposób i były bardzo zadowolone. Kazachowie chętnie się zatrzymują i podwożą turystów (czasami za darmo, a czasami za opłatą). Niemniej dla mnie, to jedyna opcją podroży, którą ciężko mi zaakceptować. Mogę spać pod namiotem, w hostelach, nawet na ziemi, ale jakoś autostop mnie blokuje. Dlatego my zdecydowaliśmy się wypożyczyć samochód przez rentalcars.com z wypożyczalni Avis.

Wybraliśmy Toyote Hilux (jak już wypożyczacie auto, to obowiązkowo z napędem 4×4). I bardzo ważna rzecz, której my nie sprawdziliśmy, bo stwierdziliśmy, że skoro wypożyczamy ze światowej wypożyczalni jaką jest Avis, to wszystko jest oczywiste. Jednak Kazachstan rządzi się swoimi prawami. Zatem upewnijcie się, czy auto jest sprawne, poproście osobę, która wydaje Wam samochód, żeby Wam wszystko pokazała: sprawdźcie czy są kable, sprzęt do wymiany opony, zapasowa opona, czy działa napęd itd. My dostaliśmy bardzo starą Toyotę Hilux, która nie dość, że nie miała pełnego wyposażenia (o czym dowiedzieliśmy się później), to jeszcze napęd 4×4 czasami działał, czasami nie. Bardzo często zatrzymywali nas lokalesi, którzy chcieli kupić od nas auto…. :) Jedyny plus był taki, że policja się nami nie interesowała (a podobno często zatrzymują turystów i chcą łapówki – nam się nie zdarzyło).

Pamiętajcie też, że na lotnisku nie ma wypożyczalni samochodów (tzn. jest, ale nie w takiej formie jak zazwyczaj ma to miejsce np. w Europie). Po wyjściu z terminala powinien czekać na Was Pan z karteczką i nazwą wypożyczalni. Jeśli nie ma go, podejdźcie do informacji i tam poczekajcie (my tak zrobiliśmy). Następnie udacie się na parking, gdzie dopniecie wszystkich szczegółów w samochodzie ^^ My za naszą zdezolowaną Toyotę zapłaciliśmy 1700 zł na 5 dni.

PALIWO

W większych miastach stacji jest dużo i tu nie ma problemu z tankowaniem. Jeśli natomiast wyjedziemy za miasto warto tankować na pierwszej stacji, którą zobaczymy. My tankowaliśmy w sumie trzy razy (przed wyjazdem z Ałmat, pod miejscowością Saty i znowu w Ałmatach). Najlepiej tankować benzynę 95 i wyżej. Jeśli takiej nie ma to tylko lepiej dolewać do baku małą ilość tej średniej benzyny. Paliwo jest bardzo tanie. Dwa razy zapłaciliśmy 60 zł za pełny bak, a raz 30 zł. Czasami stacje mogą wydawać się opuszczone, ale wystarczy podjechać i zatrąbić.

NASZA TRASA

Ałmaty -> Wielkie Jezioro Ałmackie -> Kanion Szaryński -> Saty -> Jezioro Kolsai -> Jezioro Kajyngdy -> Ałmaty

Łącznie zrobiliśmy około 1000 km. Odległości między tymi miejscami nie są duże, ale czas przejazdu znacznie się wydłuża przez stan dróg. Czasami nagle urywa się asfalt, czasami jedziemy tylko drogą gruntową, a czasami odcinek 12 km robimy w półtorej godziny :) Ogólnie nie ma większej tragedii – jeśli mamy wyższe auto nie musimy się niczym obawiać (chociaż warto wiedzieć jak zmienić oponę w samochodzie).

Jeśli chodzi o nawigację, to najlepiej korzystać z map offline. Warto wcześniej pozaznaczać sobie punkty na maps.me. My tak zrobiliśmy i ani razu mapy nas nie zawiodły.

NOCLEGI

W mieście znajdziemy nocleg bez problemu. Pomoże nam tutaj booking. Potem jednak zaczynają się schody… Najlepszą opcją na spanie w Kazachstanie są namioty lub… jurty! Jak zarezerwować jurtę? Nam się udało wcześniej (za chwilę powiem Wam jak), ale często można próbować też na miejscu. Zresztą Kazachowie to tak uprzejmy i miły naród, że wystarczy powiedzieć komuś, że szukacie noclegu, a ten nocleg od razu się dla Was znajdzie – często jako guesthouse u kogoś w domu z naprawdę dobrymi warunkami.

Zatem jeśli chodzi o nasz pobyt, to mieliśmy trzy noclegi w Ałmatach i dwa poza miastem.

1.Ałmaty (klik)

W Ałmatach zdecydowaliśmy się na Parasat hotel. Czysto, schludnie, tanio (po 70 zł na osobę) jest parking i generalnie blisko różnych atrakcji.

2. Kanion Szaryński (klik)

Z tym noclegiem wiąże się ciekawa historia. Znalazłam na bookingu jeden nocleg w kanionie, w jurtach. Oceny kiepskie, o samym noclegu zbyt dużo nie było napisane, cena sama w sobie też wysoka, ale co tam. Zarezerwowaliśmy go. Wjechaliśmy do Kanionu i okazało się, że musimy zostawić auto na parkingu i iść 3 km w dół kanionu do wioski, w której śpimy. Czad! Przepakowaliśmy się, zabraliśmy najważniejsze rzeczy i ruszyliśmy. W końcu doszliśmy do wioski, gdzie znajduje się kilka jurt, kilka domków i pole namiotowe. Wydaje mi się, że poza sezonem nie trzeba rezerwować miejscówek, ale w sezonie lepiej to zrobić.

Jedna jurta na 8 osób wyniosła nas 450 zł. Jeżeli podróżujemy w kilka osób te koszty nam się rozchodzą. Generalnie to dosyć „turystyczne” miejsce jak na Kazachstan, ale moim zdaniem warte tego by się tu przespać. Prysznice są, ale ciepła woda jest tylko wtedy, gdy woda się nagrzeje. Toalety to po prostu dziura w ziemi, a umywalki są pod chmurką. Można też zamówić od mieszkańców jedzonko, które przygotowywane jest na świeżo. W jurcie było światełko (dopóki wiatr nie zerwał przewodów ^^) i jedno gniazdko do prądu. Co trzeba ze sobą mieć? Obowiązkowo śpiwory i to takie naprawdę ciepłe :)

3. Saty

Saty, to popularne miejsce dla wszystkich odwiedzających Kazachstan. Mieszczą się tu bowiem dwie atrakcją turystyczne, których nie można przegapić. W Saty zatrzymaliśmy się w miejscu o nazwie Cafe Yurt (cena za jurtę to 40 zł od osoby) . Nie znajdziecie go w internecie. My skorzystaliśmy z polecenia Patrycji z TraveLover i zabukowaliśmy jurtę przez WhatsApp. Na miejscu okazało się, że… Pani zawija interes ^^ Ale na szczęście zostawiła nam jedną jurtę tylko, że nie mieliśmy ani prądu, ani dostępu do wody. Pani zostawiła nam klucze i zawinęła się do Ałmat. Na szczęście mieliśmy gdzie spać i chociaż noc była zimna (0 stopni), to widok o poranku wynagrodził wszystko!!! :)

W przyszłym roku ma powstać nowy kompleks więc jeśli chcielibyście się wybrać, to podaje Wam numer do tej Pani: +7 701 869 2694. Uwaga: Pani mówi dobrze po angielsku! Zaraz przy bramie wjazdowej nad jezioro Kolsai znajduje się także kolejny kompleks jurt i kilka noclegów u lokalesów, więc nawet jeśli nic nie zabukujecie, to myślę, że uda Wam się znaleźć jakąś miejscówkę.

KIEDY LECIEĆ?

W podróż do Kazachstanu najlepiej wybrać się w ciepłych miesiącach: czerwiec, lipiec, sierpień. My będąc we wrześniu mieliśmy całkiem dobrą pogodę, ale w okolicach Saty noce były już bardzo zimne (około 0 stopni!).

PLAN NA POBYT (5 pełnych dni)

DZIEŃ 1

Ałmaty -> Wielkie Jezioro Ałmackie

Przylot wcześniej rano. O godzinie 6:00 siedzieliśmy już w wypożyczonym samochodzie więc z samego rana ruszyliśmy do Big Almaty Lake. Jezioro znajduje się w parku krajobrazowym, gdzie trzeba zapłacić za wjazd około 10 zł. Od bram parku czeka nas piękna 12km trasa do jeziora. Gdy dojedziemy zastaniemy szlaban, którego nie można przekraczać, bo jest to strefa wojskowa. Jednak zaraz przy szlabanie skręcamy w prawo i jedziemy w górę na parking, który jest też punktem widokowym. Tam zostawiamy samochód i możemy zejść na sam dół nad jezioro.

Następnie pojechaliśmy do miasta. Co warto zwiedzić w Ałmatach? Sobór Wniebowstąpienia Pańskiego czyli cerkiew, która jest niezwykle malownicza i piękna. Można też wejść do środka. Centralny Meczet, również można zwiedzić go od środka, ale trzeba pamiętać, że kobiety musza być zakryte. Zelenyy Bazar, deptak Zhybek Zholy i w sumie to by było na tyle. Ałmaty są dosyć dobrze rozwiniętym miastem, ale cały czas widać mocny dysonans między luksusowymi hotelami, centrami handlowymi, nowoczesnymi sklepami a radzieckimi budynkami i biedą, która cały czas jest jednak widoczna.

Cerkiew
Centralny meczet
Deptak Zhybek Zholy

Tego dnia zrobiliśmy też sobie zakupy jedzeniowe na cały wyjazd (płatki, mleko sojowe (!), jednorazowe zupki, przekąski, chleb i serek). Marketów jest tu pod dostatkiem! Ceny jak u nas, czasami nawet taniej :)

DZIEŃ 2

Ałmaty -> Kanion Szaryński

Następnego dnia, z samego rana wyjechaliśmy z miasta i obraliśmy cel: Kanion Szaryński. Po drodze mijaliśmy szerokie stepy, góry, łąki i pasące się konie, krowy, owce… A najlepsze było to, że po drodze nie spotkaliśmy prawie nikogo!

Po dojechaniu do kanionu i opłaceniu wstępu (17 zł za dwie osoby i samochód) ruszyliśmy w dół. Kanion Szaryński, to taka mała namiastka Wielkiego Kanionu. Niesamowite żłobienia skalne, wysokie skaliste zbocza i piękne kolory robiły ogromne wrażenie! Tego dnia spaliśmy w dole kanionu, w jurtach!

DZIEŃ 3

Kanion Szaryński -> Saty -> Jezioro Kolsai -> Jezioro Kajyngdy -> Saty

To był długi i intensywny dzień. Poranek zaczęliśmy od trekingu w kanionie (musieliśmy w końcu dojść do samochodu). Następnie jeszcze poszliśmy na punkty widokowe, by podziwiać kanion z góry i ruszyliśmy do miejscowości Saty.

Często po drodze zbieraliśmy szczękę z podłogi. Niesamowite krajobrazy, zielone łąki, pomarańczowe stepy, w tle ośnieżone góry. Momentami kończył nam się asfalt, czasami musieliśmy czekać aż przez drogę przejdzie stado krów, a czasami sami się zatrzymywaliśmy i podziwialiśmy orły i sokoły, których w Kazachstanie jest mnóstwo!

Gdy dojechaliśmy do miejscowości Saty udaliśmy się od razu nad jezioro Kolsai! Za wjazd do parku trzeba zapłacić 17 zł (za dwie osoby i samochód). Przed wjazdem do parku musimy udać się do budki, gdzie babcinka spisuje nasze dane i pobiera opłatę.

Jeśli chodzi o jezioro Kolsai, to nie zrobiło na nas tak ogromnego wrażenia, ale warto je zobaczyć ze względu na piękne krajobrazy dookoła! :)

Ostatnim i najważniejszym punktem tego dnia było jednak jezioro Kajyngdy. Żeby do niego dojechać potrzeba wysokiego auta z napędem 4×4. Jeżeli takiego nie mamy możemy skorzystać z lokalnego transportu i wynająć marszrutkę, która nas zawiezie nad jezioro. Dlaczego to tak ważne? Bowiem dotarcie do jeziora, to nie lada wyzwanie. Na początku trzeba pokonać 12 km drogę co zajmuje ponad godzinę! Dziury? To mało powiedziane. To prawdziwy off road! Nie będę ukrywać, że mój mąż był tym zachwycony. Trzeba się też przeprawić przez rzekę a na 5 km przed jeziorem opłacić wstęp do parku (znowu 17 zł za dwie osoby i samochód). Taka budka z kasą pośrodku niczego ^^

Niestety nasze auto na 2 km przed jeziorem odmówiło posłuszeństwa! Wyłączył nam się napęd 4×4 i nie mogliśmy podjechać pod górę. Zatem ostatnie 2 km szliśmy na piechotę. Niemniej widok, który ujrzeliśmy wynagrodził nam wszystko!

Jezioro Kajyngdy czyli zatopiony las w Kazachstanie, to miejsce absolutnie niesamowite! Kiedyś rósł tu las, który został zalany podczas trzęsienia ziemi. Najbardziej niesamowite jest to, że uschnięte pnie brzóz cały czas stoją w wodzie i wygląda to absolutnie fenomenalnie! Doszliśmy tam na chwilę przed zachodem słońca. Posiedzieliśmy, porobiliśmy zdjęcia i wracaliśmy 2 km do samochodu przy którym okazało się, że…. akumulator nam wysiadł! Już mieliśmy wizję, że czeka nas nocka w aucie, ale na szczęście jeszcze jeden, ostatni samochód zjeżdżał z góry. Jechali nim Słoweńcy, którzy mieli kable i z przyjemnością nam pomogli.

DZIEŃ 4

Saty -> Ałmaty

Tego dnia planowaliśmy jeszcze jedno miejsce mianowicie Park Narodowy Ałtynemel, w którym można podziwiać wielką „śpiewającą wydmę” oraz ciekawe formacje skalne. Niestety po przygodach z autem woleliśmy nie ryzykować i postanowiliśmy odpuścić to miejsce. Będzie przynajmniej powód, aby wrócić. Jednak bardzo Wam polecam zrobić sobie taki trip tego dnia do Parku. Spać gdzieś pod, nawet w aucie, następnego dnia zwiedzić sobie park i wrócić do Ałmat.

Meczet w miejscowości Saty

My tego dnia jechaliśmy około 5h. Po drodze zatrzymaliśmy się jeszcze na lokalnym targu owoców i warzyw, a na wieczór dojechaliśmy do Ałmat.

DZIEŃ 5

Ałmaty

Ostatniego dnia zrobiliśmy sobie trochę pamiątkowych zakupów i pojechaliśmy znowu w góry do Big Almaty Lake! Pogoda nie była idealna, ale my lubimy mroczny, deszczowy klimat więc chcieliśmy zobaczyć jezioro jeszcze w takiej odsłonie. Okazało się, że był to strzał w dziesiątkę! Jezioro mieści się na wysokości powyżej 2000 m n.p.m. więc zamiast deszczu padał śnieg! Woda miała jeszcze bardziej turkusowy kolor, a baśniowy krajobraz totalnie nas zachwycił!

W Kazachstanie spędziliśmy w sumie 5 pełnych dni. Dwa razy rozkraczyło nam się auto, raz przebiła opona, jeździliśmy z jednym światłem i nie mogliśmy normalnie zgasić samochodu. Przejechaliśmy 1000 km w tym zrobiliśmy najlepszy off road w życiu nad jezioro Kajyngdy. Dogadywaliśmy się w trzech różnych językach, spaliśmy w jurtach, nie mieliśmy w ogóle zasięgu, wędrowaliśmy w kanionie, podziwialiśmy kolejne cuda natury i przekonaliśmy się, że Kazachstan jest wart tych wszystkich przygód. Nie zamieniłabym tego wyjazdu na żaden inny! Gdybym mogła zdecydować, to z przyjemnością przeżyłabym to wszystko jeszcze raz!

Podsumowując na miejscu jest tanio. Ceny jedzenia są niższe niż w PL, paliwo jest tanie, noclegi też. Rezygnując ze spania w kanionie możemy zaoszczędzić jeszcze więcej. Możemy też wypożyczyć tańsze auto bez napędu 4×4 lub poruszać się autostopem. Najdroższe z tego wszystkiego są bilety lotnicze. Jeśli uda nam się je kupić w miarę przystępnej cenie, to cały wyjazd będzie bardzo przystępny cenowo.

To ostatni moment by polecieć do Kazachstanu zanim zrobi się turystyczny boom. Zatem jeśli pragniecie zobaczyć te wszystkie cuda natury, to szukajcie już biletów na przyszły rok i spędźcie niesamowitą przygodę na wschodzie! :) A jeżeli macie jakieś pytania, to piszcie śmiało w komentarzach! :)

Do następnego!