Ostatnio pisałam Wam o tym jak praktykować dobre momenty, jak cieszyć się chwilą w obecnej sytuacji i jak pozbyć się negatywnych myśli, oczyścić umysł. Dzisiaj natomiast chcę Wam opowiedzieć o kilku moich patentach, które pomagają mi wyciszyć się przed snem. Sen jest bardzo ważny. Jeżeli zasypiamy odprężeni, to nasz organizm szybciej się regeneruje, a rano oprócz tego, że czujemy się wyspani, to często też wstajemy z dobrym nastawieniem. Uważam, że odpowiednie przygotowanie do snu jest bardzo ważne. Oprócz oczywiście medytacji, którą praktykuje każdego wieczora (10 minut) poświęcam też chwilę na inne czynności.

1.Wieczorny klimat (kadzidełka, świeczki)

Ważne jest to, by stworzyć sobie odpowiedni klimat. Przygaszone światło, świeczki, kadzidełka. Nasz organizm odbiera wtedy sygnał, że zbliża się pora snu. Zadbajmy zwłaszcza o to, by nie zapalać żadnej mocnej lampy. Jestem również przeciwnikiem telewizorów w sypialni. Jest to pomieszczenie, w którym mamy się wyciszyć i przygotować do snu.

U mnie zawsze te kadzidełka i świeczki to podstawa, bo zapalam je do medytacji. Ale prawda jest taka, że nawet nie zdajemy sobie sprawy jak świeczki potrafią nas uspokoić! :) Spróbujcie!

świeczka – ava&may

2. Odprężenie na macie do akupresury

Po medytacji sięgam zawsze po matę do akupresury. Wystarczy 5 minut, a człowiek czuję jak wszystkie napięcia puszczają. To bardzo ważne zwłaszcza przed snem. Ja absolutnie uwielbiam, chociaż nie było łatwo wprowadzić ją na stałe, ale te igiełki naprawdę działają cuda! :)

mata – pranamat

3. Lawendowe trio!

Lawenda działa bardzo uspokajająco i jest genialnym pomocnikiem jeśli chodzi o odprężenie i przygotowanie się do snu. Moje lawendowe trio to: spray to pościeli Jo Malone (to mieszanka lawendy i piżma. Ten zapach totalnie mnie uspokaja, jest delikatny, przyjemny i taki „nieinwazyjny”), olejek lawendowy i lawendowy krem do rąk (ten akurat kupiłam w Prowansji). Od powrotu z Francji jestem absolutnie zakochana w lawendzie, jej zapachu i wielu właściwościach!

olejek lawendowy – de la tierra

4. Odkładamy telefon, chwytamy za książkę!

Już jakiś czas temu opowiadałam Wam jak ważne jest to, by nie zabierać telefonu ze sobą do łóżka. Pamiętajcie, że niebieskie światło z telefonu, komputera, telewizora powinno się ograniczać przed snem. Zatem na godzinę (no dobra, chociaż pół) zanim pójdziemy spać decydujemy się np. na rozrywkę w postaci książki! :)

5. Peace of mind!

Kosmetyk o nazwie „Peace of mind”? Czy to jakiś chwyt reklamowy? Nic bardziej mylnego. Ten produkt od marki Origins genialnie odpręża naszą głowę (podobno też, świetnie działa na migreny – ja nie mam z nimi problemu, ale sporo znajomych potwierdziło tę informację). Wcieramy produkt w skronie lub kark i momentalnie czujemy jego działanie. Ma piękny, mentolowy zapach!

Peace of mind – Origins

6. Opowieści na dobranoc

Pamiętacie jak rodzice czytali nam bajki na dobranoc? A co byście powiedzieli gdyby np. Matthew McConaughey przeczytał Wam baśń przed snem? Śmieszne? Wcale nie… Te piękne historie z aplikacji Calm pozwalają się wyciszyć i zasnąć. Możemy też puścić sobie do snu odgłosy natury. Mój mąż uwielbia zasypiać przy dźwiękach deszczu (nie zawsze pada, więc stawiamy też na ten „wirtualny deszcz”) :)

Aplikacja na telefon: CALM

To są naprawdę drobne czynności, które nie wymagają jakiegoś wielkiego nakładu naszego czasu i pracy. Ja od wielu lat śpię spokojnie, nie mam koszmarów, zasypiam bez problemu (nawet gdy mam zły dzień czy cięższą sytuację w życiu). Sen jest po to, by nas zregenerować, dlatego tak ważne jest by zadbać o wyciszenie i relaks zanim udamy się do tej magicznej krainy :)

Do następnego!