Wracam do Was na dobre. Ostatnio pochłonęło nas mocno tworzenie swoich produktów: trzy dropy zdjęć z podróży, dwa ebooki, a także… poszukiwania domu. Potrzebowałam chwilowej przerwy od bloga – musiałam złapać oddech. Niemniej teraz, z ręką na serduchu mogę Wam powiedzieć, że wracam ze zdwojoną siłą i niezwykłą motywacją. Już czeka na Was mnóstwo postów, a także obiecane przewodniki :) Dawno nie miałam takiej motywacji do pisania co teraz. Mam Wam tyle do przekazania: na temat Chorwacji, dalszych planów, na temat WWO, a także chce znowu wrócić do stylizacji. Skąd tyle energii? Powód, tak jak w tytule: kupiliśmy dom w Chorwacji!!! :)

Gdy w 2005 roku po raz pierwszy postawiłam nogę na Peljesacu (jeszcze jako mała dziewczynka) powtarzałam, że to moje miejsce na ziemi. Z każdym kolejnym rokiem wiedziałam, że będę mieć tu kiedyś dom. Tak się stało, że zaraziłam Radka miłością do Chorwacji, ale… ostatni raz byliśmy na Peljesacu w 2016 roku. Nie planowaliśmy powrotu w tym roku, w kolejnym pewnie też nie. Gdyby nie pandemia podróżowalibyśmy po świecie, a Chorwacja czekałaby na odpowiedni moment. Tylko że życie miało inne plany. Tym odpowiednim momentem był sierpień. Wyjechaliśmy na 3 tygodnie do Chorwacji i przepadliśmy. Ciężko to wytłumaczyć, ale właśnie wtedy uwierzyliśmy, że dom w tym miejscu jest całkiem realnym marzeniem. Poczuliśmy, że to miejsce jest dla nas. Poznaliśmy mnóstwo osób, które jeszcze bardziej utwierdziły nas w tym przekonaniu. Pojawiła się iskierka nadziei, ale musieliśmy to jeszcze przemyśleć. Wróciliśmy więc pod koniec sierpnia do domu, do Polski i zaczęliśmy się rozglądać.

Ceny nieruchomości na stronach internetowych były kosmiczne. Staraliśmy się szukać na chorwackich stronach, ale to nie to samo. W końcu natchnęło nas, by zwrócić się o pomoc do osób, które poznaliśmy podczas sierpniowego wypadu. Silvija, która wraz z mężem prowadzi winiarnię i restaurację popytała w okolicy i załatwiła nam kontakty do kilku osób, które miały coś na sprzedaż. Tym sposobem postanowiliśmy wrócić do Chorwacji w połowie września. Nie nastawialiśmy się, nie planowaliśmy wracać z domem – ale jednak gdzieś z tyłu głowy była ta mała iskierka nadziei.

Na miejscu umówiliśmy się na oglądanie domów i zaczęliśmy oficjalne poszukiwania. Zależało nam na starym domu do remontu. Chcieliśmy kamienny dom z dużą ilością ziemi dookoła, w dobrej lokalizacji – daleko od miejsc, gdzie w sezonie bywają turyści, ale jednak na tyle blisko by podjechać sobie na ulubioną plażę czy do restauracji. Dlaczego nie szukaliśmy nowych nieruchomości? Bo takie są tu w naprawdę kosmicznych cenach (a my mieliśmy ograniczony budżet) i nie do końca odpowiadają nam stylem. W przypadku starego domu możemy zrobić tak naprawdę wszystko zachowując jego duszę. Poza tym… cała frajda w remoncie i nadaniu mu nowego życia!

Dom, który wybraliśmy był ostatnim, który oglądaliśmy. Nie był to złoty strzał. Mieliśmy do niego dwa podejścia. Dziś wiem, że jest to strzał w dziesiątkę! Wybraliśmy dom w bardzo cichej i spokojnej mieścinie (w której na co dzień mieszkają 4 osoby). Pośrodku winnic i bujnej roślinności. Dom ma powierzchnię około 200m2 – po przeróbkach będzie mieć tych metrów więcej. Do tego sporo ziemi do zagospodarowania (np. na basen i ogród) – całość ma ogromny potencjał!

Co teraz? Na ten moment czekamy jeszcze na dopięcie ostatnich formalności – za około 20 dni do miesiąca musimy wrócić do Chorwacji. O tym co musieliśmy zrobić by kupić dom, w jakiej cenie go kupiliśmy, jak wyglądają procedury itd. opiszę Wam w następnym poście. Jeśli macie jeszcze jakieś pytania, to piszcie w komentarzach – odpowiem na nie w kolejnym wpisie.

Pomijając kwestie formalne, planujemy spotkać się z architektem już na miejscu (dlatego szukamy architekta z Dubrownika) i jeśli wszystko dobrze pójdzie, to wiosną chcielibyśmy rozpocząć pierwsze prace. Na początek konstrukcja domu i odnowa fasady. Czeka nas bardzo dużo pracy, siły i zaangażowania, ale jesteśmy na to gotowi i niesamowicie podekscytowani! Nie pytajcie proszę ile dni w roku będziemy mieszkać w Chorwacji, ile w Polsce, bo tego na ten moment nie wiemy. Zresztą zanim wyremontujemy dom, to trochę czasu minie. Pojawia się też mnóstwo pytań, czy będziemy wynajmować domek – może tak, może nie. Przyznam się Wam szczerze, że na ten moment to wszystko jest dla nas takie nowe, świeże i szalone, że nie mamy konkretnych planów. Chcemy po prostu włożyć całe serducho w to, by stworzyć domek marzeń w Chorwacji :)

Dziś, jak tak siedzę na kanapie i dodaje ten wpis ciężko mi uwierzyć, że to marzenie staje się realne. To kolejny przykład na to, że warto mieć cel w życiu i dążyć do jego realizacji. Nic nie spada nigdy z nieba i to jest dla nas ogromnie motywujące, że sami zapracowaliśmy na osiągnięcie tego celu. Razem z Radkiem zaczynaliśmy nasze życie można by powiedzieć z pustym kontem, od zera. Nie zawsze było łatwo, o czym piszę Wam w moim Motywatorze (klik), ale wiem jedno: zawsze warto walczyć o swoje marzenia!

Tym pozytywnym akcentem kończę wpis. Zapraszam Was jutro wieczorem na kolejny. Na koniec wrzucam kilka inspiracji, które na pewno pokażemy architektowi! :)

źródło: pinterest
źródło: pinterest
źródło: pinterest
źródło: pinterest
źródło: pinterest
źródło: pinterest

Do następnego!