Nigdy nie lubiłam zimna, nie ciągnęło mnie w takie odległe, północne kierunki i zdecydowanie wolałam miejsca, gdzie temperatura sięgała powyżej 25 stopni! Niemniej od naszego wyjazdu do Nowej Zelandii i zaraz potem na Islandię moje upodobania diametralnie się zmieniły. Jasne, że cały czas uwielbiam ciepłe klimaty: morze, piasek i to cudowne uczucie uderzającego ciepła, ale jeszcze bardziej kręci mnie surowy klimat, gdzie pogoda jest jedną wielką niewiadomą. Od zawsze kocham też naturę, dlatego totalnie zakochałam się w Skandynawii, a na nasze kolejne kierunki wyznaczyliśmy sobie północną Norwegię, Grenlandię czy Kanadę. Do Laponii zawsze chciałam pojechać. Wiecie… Święty Mikołaj, renifery, zorza i duuużo śniegu. Jak w bajce! Nie sądziłam jednak, że w rzeczywistości jest jeszcze piękniej niż może się wydawać…

Processed with VSCO with a6 preset

Do Laponii wybraliśmy się wraz z marką Origins w ramach prezentacji kosmetyków z serii Dr. Weil Mega Mushroom (klik). Origins zaprosił na to wydarzenie 70 osób z całego świata! Były dziewczyny z Tajlandii, Korei, Salwadoru, Kuwejtu, Hiszpanii, Holandii, Rosji itd. Przedstawicielami z Polski zostaliśmy My. To dla nas ogromne wyróżnienie, a sam wyjazd był przecudowny. Dzisiaj chciałabym Wam pokazać relację z tego wyjazdu i przekazać kilka ciekawostek na temat Laponii :) Enjoy!

Processed with VSCO with a6 preset

Po wyjściu z lotniska czekał na nas specjalny autobus, który zawiózł nas do hotelu. Wychodząc na dwór momentalnie poczuliśmy ten cudowny, mroźny klimat! W końcu podczas naszego wyjazdu temperatury wahały się od -16 do -25 stopni. Na szczęście byliśmy odpowiednio przygotowani. Ciepłe kurtki, odpowiednie buty, bielizna termoaktywna, czapka, szalik, rękawiczki – wszystko wodoodporne i ocieplane. Tutaj nie ma żartów. Ciepły ubiór, to podstawa. I muszę Wam powiedzieć, że przygotowaliśmy się idealnie, bo mimo tak niskich temperatur było mi naprawdę ciepło i komfortowo.

Processed with VSCO with a6 preset

Wylądowaliśmy w Ivalo. Lecieliśmy liniami Finnair z Warszawy do Helsinek, i z Helsinek do Ivalo. Jest to idealne miejsce żeby poczuć klimat Laponii – warto odjechać sobie w małe mieścinki nieopodal. Nasz hotel Kakslauttanen mieścił się pod miasteczkiem Saariselka (jeżeli chcielibyście się wybrać do Laponii, to polecam Wam poszukać noclegów właśnie tutaj). Jeśli chodzi o hotel Kakslauttanen, to było to nasze spełnienie marzeń. Jeden z najsłynniejszych hoteli na świecie. Domek z igloo, z którego można oglądać zorze polarną, mnóstwo śniegu – czy może być piękniej? Jestem bardzo wdzięczna za to, że Origins spełnił nasze marzenie. Kilka miesięcy temu sprawdzaliśmy noclegi w tym hotelu i cena niestety jednym słowem: szokuje! Niemniej będąc na miejscu zrobiliśmy mały rekonesans i tak jak mówię – bez problemu znajdziemy fajne noclegi. Jeżeli jedziemy w czwórkę to może fajnie wydać trochę więcej i zatrzymać się w równie fenomenalnym Star Arctic Hotel.

Processed with VSCO with a6 preset

Processed with VSCO with a6 preset

Po przyjeździe do hotelu poznaliśmy całą ekipę marki Origins i zaproszonych gości, a także wybraliśmy się na powitalnego drinka w Igloo Bar. Następnie zostaliśmy przetransportowani do naszych domków. To był zdecydowanie jeden z najwspanialszych wieczorów w naszym życiu. Śnieg skrzypiał pod nogami, mieliśmy własną drewnianą chatkę i cudowne igloo, w którym spaliśmy. Zerknijcie tez na otoczenie naszej chatki. CUDOWNIE!

Processed with VSCO with a6 preset

Processed with VSCO with a6 preset

Processed with VSCO with a6 preset

WPIS LAPONIA5

Processed with VSCO with a6 preset

Gdy tak leżeliśmy już wykąpani nagle zobaczyłam zieloną poświatę! Zaczęłam krzyczeć do Radka, że to zorza polarna! Po chwili zrobiła się niesamowicie intensywna: zielona z elementami różu. Delikatnie falowała i przemieszczała się. Bez zastanowienia zarzuciliśmy ciepłe rzeczy na piżamy i wybiegliśmy z domku. Widok był niesamowity! Zobaczenie zorzy polarnej było naszym marzeniem od dawna. Nie mieliśmy statywu, żeby zrobić dobre zdjęcia (niestety nasza walizka doleciała dopiero na następny dzień), ale to nic! W tym momencie istotne było dla nas to, że jesteśmy razem w Laponii, spoglądamy w niebo i obserwujemy niesamowite zjawisko! Mieliśmy mnóstwo szczęścia, ponieważ podczas kolejnych wieczorów zorzy już nie było. Gdy wróciliśmy do domku jeszcze długo nie mogliśmy zasnąć, a z samego rana czekały na nas już kolejne atrakcje…

WPIS LAPONIA-001

Skutery śnieżne!!! No właśnie będąc w Laponii, to obowiązkowy punkt. Wybierając się do miejscowości Saariselka napotkacie mnóstwo ofert zaprzęgów, skuterów, fińskiej sauny itd. – wszystko jest absolutnie godne polecenia! Rano, o wschodzie słońca wybraliśmy się na skutery i szukaliśmy grzybów chaga. No właśnie… marka Origins wybrała Laponię na miejsce całego wydarzenia ponieważ, to właśnie tutaj rosną grzyby, które są głównym składnikiem kosmetyków z serii Dr. Weil Mega Mushroom. Jeździliśmy zatem na skuterach w poszukiwaniu grzybów, które rosną na drzewach (coś jak nasze huby). Na początku jednak zanim ruszyliśmy musieliśmy założyć na nasze ciepłe ubrania i kurtki specjalne kombinezony, buty, skarpety, łapawice, kominiarkę i kask!

Processed with VSCO with a6 preset

Processed with VSCO with a6 preset

Processed with VSCO with a6 preset

Facetune_13-02-2018-14-59-22

Potem przyspieszony kurs nauki jazdy na skuterze i w drogę! Po drodze mijaliśmy przepiękne widoki. Ośnieżone drzewa, wschodzące słońce, mróz wbijający się w jedyne odkryte miejsce czyli twarz i do tego renifery w lesie!

Processed with VSCO with a6 preset

Poszukiwania grzybów zakończyły się sukcesem! Grzyby chaga nie tak łatwo dojrzeć – wtapiają się w otoczenie :)

Processed with VSCO with a6 preset

Processed with VSCO with a6 preset

Ta cztero-godzinna przygoda bardzo nam się podobała! Mieliśmy ochotę dalej jeździć, jeździć i jeździć… Chociaż herbatka też była mile widziana, zatem wybraliśmy się  na rozgrzewający lunch – w końcu chyba wszyscy troszkę zmarzli (podobno ten dzień był jednym z najzimniejszych w ciągu ostatnich dwóch miesięcy, było -25 stopni!).

Processed with VSCO with a6 preset

Processed with VSCO with a6 preset

Processed with VSCO with a6 preset

Processed with VSCO with a6 preset

Po powrocie mieliśmy chwilę dla siebie gdzie mogliśmy delektować się naszym cudownym igloo.

Processed with VSCO with a6 preset

Processed with VSCO with a6 preset

I pospacerować trochę po okolicy :)

Processed with VSCO with a6 preset

Processed with VSCO with a6 preset

Processed with VSCO with a6 preset

Następnie wybraliśmy się do hotelu Star Arctic Hotel na oficjalną kolację, gdzie szef kuchni z gwiazdką Michelin zaserwował nam ucztę opartą na grzybach! Było smacznie i bardzo inspirująco. Dr. Andrew Weil (to właśnie przy współpracy z nim została stworzona seria kosmetyków Mega Mushroom) opowiedział nam o zbawiennym działaniu grzybów na naszą skórę. W dodatku zainspirował mnie jeszcze bardziej opowiadając, że w wieku 70 lat codziennie ćwiczy jogę i medytuje. To wspaniały, pełen energii człowiek! Po powrocie, w domku czekała na nas cała seria, którą od razu użyłam. Kosmetyki są świetne: mają delikatną konsystencję, piękny zapach i naprawdę działają cuda – zresztą ja już kiedyś Wam o nich pisałam tutaj (klik).

WPIS LAPONIA6

Processed with VSCO with a6 preset

Processed with VSCO with a6 preset

Processed with VSCO with a6 preset

Processed with VSCO with a6 preset

Kolejny dzień zaczęliśmy od niesamowicie ekstremalnego doświadczenia czyli tradycyjnej sauny fińskiej. Wiecie jak to wygląda? Na początku idziemy do sauny – musimy się porządnie rozgrzać (jeszcze przed warto napić się lampki wina ^^). Następnie zakładamy szlafrok i wełniane skarpety i zbiegamy na dół na zamarznięte jezioro. W jeziorze jest przerębel z drabinką. Ściągamy wszystko i szybko wchodzimy do przerębla, aby się schłodzić. Wychodzimy, ubieramy się i biegniemy z powrotem do sauny. Całą czynność powtarzamy najlepiej 3 razy. Jak to wygląda w praktyce? Na początku wydaje Ci się, że tego nie zrobisz. Idziesz do tej sauny, siedzisz tam i rozmyślasz jak to będzie. No dobra, raz się żyje. Wychodzisz i zaczynasz biec! Emocje sięgają górę. Zrzucasz wszystko i wchodzisz do przerębla. Powoli, nie.. lepiej szybciej. Pierwsze uczucie jest niesamowite – jakby milion igiełek wbijało się w Twoje ciało, ale wiecie co… to jest niesamowicie przyjemne uczucie! Zanurzam się po samą szyję i wychodzę. Biegnę do sauny, nie czuje stóp. Byłam pierwsza – wszystkie dziewczyny pytają jak było a ja odpowiadam: „Super, ja chcę jeszcze raz!”. Powtórzyłam całą czynność i za drugim razem było już o wiele łatwiej. Za trzecim nie było już problemu. Absolutnie niesamowite i wspaniałe doświadczenie! A fakt, że kąpiemy się w zamarzniętym jeziorze, potęguje całe doznanie! Polecam każdemu!

WPIS LAPONIA1

Processed with VSCO with a6 preset

No i takie widoki towarzyszyły nam podczas biegania ^^ Jak się czułam następnego dnia? Świetnie! Taka tradycyjna sauna fińska jest bardzo dobra dla naszego organizmu. Rozgrzewając się w saunie, a następnie chłodząc w przeręblu wzmacniamy organizm i uodparniamy go. Nie ma tak, że od razu człowiek jest chory – chociaż pewnie takie przypadki się zdarzają. My czuliśmy się wyśmienicie!!!

Processed with VSCO with a6 preset

Processed with VSCO with a6 preset

Processed with VSCO with a6 preset

To jednak nie koniec atrakcji. Po saunie wybraliśmy się na farmę reniferów! Są cudowne i takie piękne. Wiecie, że wszystkie renifery w Finlandii mają swoich właścicieli? Tutaj nie ma dzikich reniferów. Nawet te, które zobaczymy w lesie należą do kogoś. Mają GPS, dlatego właściciele zawsze wiedzą gdzie są. Zazwyczaj same wracają bo mają pewne jedzonko. Cudowne jest jednak to, że nie są zamknięte tylko chodzą sobie luzem. Raz w roku zrzucają także poroże, które rośnie im na nowo. Może się też zdarzyć, że jeżeli będziecie jechać przez Laponię nocą, to zobaczycie świecącego renifera! Właściciele malują im poroże specjalną farbą odbijającą światło, aby były widoczne na drogach.

Facetune_02-02-2018-16-25-26

Processed with VSCO with a6 preset

WPIS LAPONIA4-001

Po tej cudownej wizycie u reniferów wybraliśmy się do galerii sztuki, gdzie mogliśmy podziwiać lokalne prace, a następnie posłuchać trochę o fermentacji i wypić specjalnego sfermentowanego drinka z grzybem chaga. Następnie pożegnalna kolacja i kolejnego dnia powrót do Polski.

Processed with VSCO with a6 preset

WPIS LAPONIA7

Powyżej z Dr. Andrew Weil! :)

Processed with VSCO with a6 preset

Processed with VSCO with a6 preset

To był niesamowity wyjazd. Mnóstwo inspirujących ludzi, inspirujące miejsca i przygody! W dodatku ciesze się, że to właśnie marka Origins stworzyła coś tak cudownego! Od kilku lat jestem wierną fanką ich kosmetyków. Uwielbiam ich lekkie konsystencje, składy, przecudowne zapachy i przede wszystkim efekty. Ciesze się też, że moje polecenia nie idą na marne, bo otrzymuję od wielu z Was wiadomości, że również pokochaliście produkty tej marki (niezawodną maskę do twarzy, krem pod oczy z drobinkami, krem do rąk, żel pod prysznic o zabójczym zapachu czy krem bb).

Processed with VSCO with c3 preset

Laponia została w moim sercu. Od momentu gdy wróciliśmy nie ma dnia żebyśmy nie wspomnieli czegoś na ten temat. Wiem, że tam wrócimy i to szybciej niż nam się wydaje! Temperatury w ogóle mi nie przeszkadzały – było coś magicznego w tym wszystkim!!! Podobno latem jest równie pięknie – zielone drzewa, mnóstwo jezior i cudowne widoki! Trzeba zatem to sprawdzić! :)

Processed with VSCO with a6 preset

Jeżeli macie jakieś pytania śmiało piszcie w komentarzu – na wszystkie odpowiem!!! :)

Do następnego!