Hi!Czas na pierwszy post z relacji z Paryża! Posty te będą rozdzielone na kilka różnych. Nie jestem w stanie umieścić wszystkich informacji, które chciałabym Wam przekazać w jednej notce, ponieważ tego jest po prostu za dużo ;) Postaram się Was nie zanudzić i sprawić aby te notki były ciekawe! Dzisiaj pierwsza relacja. W następnej notce umieszczę praktyczne informacje (a także sporo przemyśleń i wskazówek) na temat noclegów, biletów itd. – czyli to, o co najczęściej pytaliście podczas mojej tygodniowej nieobecności. Teoretycznie taki post powinien pojawić się jako pierwszy, ale wiem, że sporo z Was czeka chociaż na małą relację.

Warto zacząć od tego, że Paryż w 100% spełnił moje oczekiwania. Wybór wyjazdu na cały tydzień okazał się strzałem w dziesiątkę. To wystarczająco dużo czasu aby ze spokojem zwiedzić wszystkie najważniejsze miejsca. A i jeszcze jedno – wszystkie zdjęcia robione były telefonem. Ok. tyle wstępu. Zaczynamy.

Po przyjeździe na Paris Saint Lazare czas ruszyć na Avenue des Champs-Elysees. Ok. Tylko, w którą stronę mamy iść???? W Paryżu są dostępne takie małe mapki, bez których nie warto się ruszać (przynajmniej jeśli jesteście tu pierwszy raz). Pierwsze zderzenie z tym naprawdę ogromnym, głośnym miastem jest dosyć intensywnym przeżyciem. Przez 30 minut błądzimy i chodzimy w kółko, ale po chwili zauważamy galerię handlową Printemps (o której mówiła nam dzień wcześniej Magda, u której mieszkaliśmy).
Zapamiętaliśmy, że w galerii na 8 piętrze jest punkt widokowy i restauracja. No to idziemy! Wjeżdżamy powoli schodami na 8 piętro i ….
… i naszym oczom ukazuje się pierwszy punkt widokowy w Paryżu. Teraz już wiemy:
a) jak wielkie jest to miasto,
b) w którą stronę powinniśmy się kierować.
Skoro już tu jesteśmy i jest tak pięknie, zatrzymujemy się na herbatę i ogarniamy mapkę. Teraz znając już kierunki mapa jest banalna i możemy ruszać dalej.

Jeszcze kilka pamiątkowych zdjęć i lecimy dalej!

Po drodze mijamy małe, klimatyczne francuskie knajpki/kawiarenki, których jest cała masa i znajdują się co 200 metrów.
Jako, że w pierwszy dzień postanowiliśmy zrezygnować z metra, to po dłuższym spacerze dochodzimy wreszcie do Avenue des Champs-Elysees. Oczywiście nie omieszkałam zanucić sobie pod nosem słynnej piosenki:

Aux Champs-Elysees, aux Champs-Elysees.
Au soleil, sous la pluie, a midi ou a minuit.
Il y a tout ce que vous voulez aux Champs-Elysees!

Spacerujemy, zaglądamy do sklepów (asortyment w nich jest milion razy lepszy niż u nas) aż wreszcie docieramy do kolejnego punktu na naszej mapie. Fajnie na chwile zatrzymać się i popatrzeć na rondo pod Łukiem Triumfalnym, gdzie każdy jeździ tak jak chce (dosłownie!).

Przed nami kolejny punkt widokowy. Pamiętajcie, że większość atrakcji jest darmowa dla obywateli UE do 26 roku życia. Stoimy w malutkiej kolejce, żeby pobrać bilety po ukazaniu dowodu i wchodzimy na Łuk Triumfalny.
Uwielbiam te knajpki! Są niesamowicie urocze i to one tworzą magiczny klimat Paryża. Schodzimy z Łuku i odbijamy w uliczkę Avenue George V, gdzie znajdujemy naprawdę ekskluzywne sklepy, hotele i samochody.

Wreszcie po dłuższym spacerze docieramy pod więżę Eiffla!

Robi ogromne wrażenie! Jest taka jak sobie ją wyobrażałam. Skoro już tu jesteśmy a pogoda dopisuje czas wjechać do góry. Wjechać? Nie to nie jest dobry pomysł. Do windy z samego dołu wielka kolejka a obok przy wejściu na drugie piętro pustki. Idziemy! Stajemy w krótkiej kolejce po bilety (tutaj już trzeba zapłacić) i ruszamy. Mam mały lęk wysokości, więc trzymając się kurczowo barierki powoli wchodzę schodek po schodku. Samo wejście zajmuje nam 20 minut i nie jesteśmy w ogóle zmęczeni. Na II piętrze kupujemy bilet do windy (tam już nie ma kolejki) i wjeżdżamy na samą górę. Podejście do barierki zajmuje mi 5/10 minut ale… WIDOK JEST BEZCENNY.
Myślałam, że widok z Printemps pokazuje jak wielki jest Paryż ale nie… dopiero teraz widzę jak ogromne jest to miasto! Piękne, ogromne i „ściśnięte”.
Po zejściu spacerujemy sobie jeszcze po Polach Marsowych i powoli zmierzamy na Trocadero.

Po drodze robię swoje wymarzone zdjęcia.

Jest i Trocadero! Miejsce, które zna każdy, miejsce, w którym odbywały się najwspanialsze sesje modowe i nie tylko!
Na placu Trocadero polecam Crepes czyli naleśniki (zresztą nie tylko tam – znajdziecie je wszędzie). Są absolutnie przepyszne. Jak wiadomo na schodach z widokiem na więżę Eiffla smakują najlepiej! :)
Już po pierwszym dniu pokochałam Paryż. Cudownie jest mieć dużo czasu i móc zagubić się w uliczkach, spacerować bez końca i dojść do celu nie wiedząc jak. W tym jest cały urok!

Kolejna notka z Paryża będzie zawierać wszystkie info praktyczne na temat wyjazdu a potem zabiorę Was w kolejne miejsca… :)

Do następnego!